Nie jesteś zalogowany na forum.
Lekko zaspany podnoszę się z kanapy i przeczesując palcami włosy podszedłem do drzwi otwierając je.
- Grace...? Coś się stało...?
Offline
- Jest ktoś jeszcze w domu?- bezceremonialnie wchodzę przez drzwi. Nie. Nie mogę tego zrobić nie patrzeć jak sie załamuje. Ale niestety musze. Jedyna metoda abym nie stchórzyła jest zrobienie tego prosto z mostu.
Offline
- Nie, nie ma. dziewczynki wyjechały z mamą... O co chodzi Grace? - pytam zbity z tropu.
Offline
- Siądź lepiej.- kieruje sie w strone salonu. Zaraz usłyszę cholerny dźwięk złamanego serca. Złamanego przez mnie serca.
Offline
Usiadłem na kanapie.
- Grace, możesz mnie oświecić? O co chodzi? Wpadłaś jak burza, nawet baz zapowiedzi... Nie żebym miał coś przeciwko, ale mnie zaskoczyłaś...
Offline
Przełykam ślinę.Nie mogę tego dłużej ciągnąć. Wyjmuje z kieszonki pierścionek i pokazuje chłopakowi.- To nie jest pierścionek który dostałam od rodziców.- wyznaje troche ciszej niz zazwyczaj
Offline
Maszczę brwi. Przyglądam się pierścionkowi, który strasznie przypomina... Pierścionek zaręczynowy...
- Od kogo...?
\
Offline
- Naprawdę nie wiem od czego zacząć.- wzdycham.- Naprawdę ogromnie przepraszam. Naprawdę nie wiedziałam.... nie sądziłam, że nasza relacja tak sie rozwinie..- plącze sie w zdaniach.- Wiesz, że rodzice uwielbiają mnie kontrolować i jestem ich ukochanym dzieckiem.- przegryzam wargę.- Znaleźli mi faceta, dużo starszego. Nazywa sie Patrick. Po jakimś czasie zaplanowali nam cała przyszłość. Ten facet pod wpływem mojego ojca oświadczył mi sie. Przysięgam, że nic do niego nie czuje i ze to wszystko było przed tym jak cie poznałam
Offline
- Czekaj... Czyli chodzisz ze mną, jednocześnie jesteś zaręczona z jakimś gostkiem...?! - Cholera brzmi to idiotycznie, ale... patrzę na nią oszołomiony.
- Kiedy planowałaś mi powiedzieć? Na swoi ślubie? Kim ja niby jestem, twoim kochankiem?!
Offline
- Harry to wszystko naprawdę nie tak..- mówię smutno.- Przysięgam na wszystko, że cie z nim, nie zdradzam. Nie tknęłam go nawet.- ocieram z policzka łzę. Boże, jeszcze tego brakuje abym sie rozpałakała.
Offline
- Grace, litości! Nie chodzi mi o to, że mnie zdradzasz, tylko o to, że... Spędziliśmy ze sobą święta, weekendy, już blisko dwa, czy trzy miesiące, a ty mi byłaś łaskawa z tym wyjechać?
Offline
- Nie chciałam z tym wyjechać na początku znajomosci a potem...- przerywam na chwile i przełykam ślinę.- A potem sprawy miedzy nami poszły dalej a ja zaczęłam sie w tobie zakochiwać i nie chciałam cie zranić. Naprawdę nie chce cie stracić.- Wzdycham i pociągam nosem.
Offline
Kręcę głową.
- Proszę wyjdź... - powiedziałem cicho.
Offline
- Nie tylko ja mam sekrety.- wzdycham.- Imie Jonathan coś ci mówi?
Offline
Zaciskam zęby.
- To mój brat. Ale... Eh, to trochę już nieaktualna sprawa. O niego mi Terry suszy głowę od zawsze... Posłuchaj to, głupie opowiadać o Jonathanie w takiej chwili - warknąłem poważnie poirytowany.
Offline
- Ah Terry, gdyby nie on to nigdy nie miałoby by miejsca.- wzdycham.- Ja naprawdę przepraszam, pozwól mi zostać wszystko ci wyjaśnię jeszcze raz na spokojnie
Offline
- Jasne, ale... Nie, nie teraz... - pokręciłem głową. Czułem się... oszukany.
- Innym razem Grace. A teraz, proszę, wyjdź...
Offline
- Harry błagam nie kończ tego w ten sposób.- mówię i czuje że, sie calkowicie rozklejam.- Naprawdę, nie zrobiłam tego specjalnie, nie chciałam cie zranić. Proszę wybacz mi.- mówię przez łzy.
Offline
Nie rób scen i po prostu wypierdalaj. To naprawdę nie jest skomplikowane, nawet dla ciebie.
Ostatnio edytowany przez Levi Morgan (2016-12-26 17:50:06)
Offline
- Rany Grace... - wstałem i pocałowałem ją krótko. - Kocham cię, ale cholera... Nie powiedziałaś mi o tym. A w przeciwieństwie do Jonathana to trochę aktualna sprawa...
Offline
-Naprawdę chciałam ci to powiedzieć. Ale nie wiedziałam jak a nie planowałam z tym wyjechać tak jak teraz.- mówię cicho.- Jeszcze raz naprawdę przepraszam
Offline
Westchnąłem i pogłaskałem ją po plecach.
- Dobra... ale... nie wiem co o tym myśleć...
Offline
Za miękki jesteś, Stary Hary
Offline
- Ja też.... Nienawidzę mojego zycia, nienawidzę tego, że nie mogę zerwać tych zaręczyn.- ponownie ocieram łzę z policzka
Offline
Westchnąłem. Naprawdę chciałem być na nią wściekły. Przez to co powiedziała... Czułem się męska dziwka.
- Wiem, ale... spokojnie...
Offline